MOTORYZACJA NA MALCIE

Korzystając ze specjalnego zaproszenia postanowiliśmy zrobić wypad z kraju. W listopadzie na środku Morza Śródziemnego pogoda nie jest pewna. Lecz my na  MALCIE trafiliśmy na słońce, temperatury między 21 a 26 stopni i tylko lekki wiatr. Tydzień po naszej wizycie spadły duże deszcze i wystąpiły liczne podtopienia.

Już z lotu ptaka w czasie podchodzenia do lądowania zobaczyliśmy, iż stolica La Valetta to obszerne i duże miasto połączone w jedną aglomerację ze Slieme i innymi miejscowościami. Byliśmy w pewnym szoku, gdy okazało się iż z lotniska do miasta prowadzi autostrada o 4 do 6 pasów ruchu, z licznymi tunelami i wiaduktami. W naszej stolicy tak nie ma! A przecież w całym państwie żyje tylko około 360 tys. ludzi.

W mieście dużych korków nie ma. Samochody są raczej użytkowe. Bywają także auta chińskie. Rzadko można spotkać superauta sportowe, aczkolwiek Lamborghini, Ferrari i Mercedesy AMG bywają. Zastanawiające jest to, że zwykłe Toyoty Yaris i Aygo bywają pod tymi nazwami, oraz innymi dziwnymi, których nigdzie indziej nie spotkaliśmy. Natomiast Dacie Duster występują jako Renault Duster.

Centrum La Valetty – to stare jest piękne i nastawione na turystów. Intrygujące są budynki parlamentu i plac nieopodal. Największe wrażenie zrobiła katolicka katedra, niezwykle bogata, cała wewnątrz w złocie. Msza w języku maltańskim była również ciekawym przeżyciem.

My przejechaliśmy się kilka razy promem po zatoce. Te kursują stale, niczym tramwaje. Najciekawsza była podróż zielonym starym autobusem brytyjskim, którego nadwozie powstało na Malcie. Kursuje on między centrum La Valetty a Slieme.