Home Wyprawy/Expeditions SEATAMI W BIESZCZADY
SEATAMI W BIESZCZADY Email
Wpisany przez Grzegorz Traczewski   
niedziela, 14 czerwca 2015 04:18

 

SEATY DWA

 

Rzadko zdarza się, by w naszej redakcji były „na służbie” dwa auta tej samej marki, ba, ten sam model tylko, że w innej wersji. Wykorzystaliśmy tę sytuację i by obsłużyć medialnie jedną z licznych imprez podzieliliśmy się na dwie drużyny – czerwoną i zieloną.


ZOBACZ TEŻ;  SEAT LEON NA NURBURGRINGU

 

Czerwona drużyna wybrała się w drogę SEATEM Leonem ST 2,0 TDI DSG 150 KM. Drużyna zielonych także Seatem Leonem, tylko, że w wersji SC FR 1,8 TSI 184 KM.

 

 

ZOBACZ TAKŻE;   SEAT LEON CUPRA POWRACA

 

 

Na początek rozszyfrujmy te nie dla każdego zrozumiałe skróty. Czerwony Seat to Leon w wersji kombi z wysokoprężnym dwulitrowym motorem współpracującym z sześcioprzełożeniową skrzynią biegów mechaniczną ze sterowaniem elektro-hydraulicznym poprzez komputer. Zielony to trzydrzwiowa wersja Leona, nieco krótsza, niższa i szersza od podstawowej, wyposażona w benzynowy turbodoładowany silnik o pojemnosci 1,8 litra współpracujący z tym razem siedmioprzełożeniową skrzynią DSG. Cechy charakterystyczne Leonów to: czerwony to – oszczędność i dynamika, zielony - to super dynamika i pewna paliwowa rozrzutność.

 

 

 

Przy okazji Bożego Ciała w Sandomierzu była specjalna historyczna procesja.

 

 

A na znanym z serialu rynku była zmiana warty.

 

 

Drużyna zielonych wyjechała z Warszawy by przez Lublin i Rzeszów dojechać do powiedzmy okolic Ustrzyk Dolnych. Długi czerwcowy weekend spowodował, iż natężenie ruchu na tej uczęszczanej drodze nie było zbyt duże. Jednak i tym razem nie zabrakło wojowników, którzy walcząc dzielnie z materią drogi i pojazdu pokazywali co potrafią. Zacznijmy od rowerzystów, którzy wykorzystując sprzyjające im przepisy ruchu drogowego towarzysko jeden obok drugiego podróżowali nie bacząc na przejeżdżające pojazdy. Szkoda, że nie dbają o swoje bezpieczeństwo. Tylko jedna cyklistka założyła kamizelkę odblaskową i rowerowy kask, a jej rower był właściwie wyposażony. Motocykliści jeździli wzorowo. Nie tylko styl jazy, ale i strój mogły służyć za materiał poglądowy dla młodych adeptów sztuki podróżowania jednośladami. Największym zaskoczeniem był ciągnik siodłowy z naczepą podróżujący w terenie zabudowanym z prędkością blisko 100 km/h. Może kierowcy nie potrzebne są prawo jazdy.

 

 

 

Drużyna czerwonych nie miała aż takich przygód. Zastanawiające jednak jest to, iż rowerzyści z konsekwencją permanentnie jeżdżą po drogach pod prąd, narażając się na czołówkę z innymi użytkownikami dróg. Z Warszawy w kierunku Góry Kalwarii, a potem Kozienic prowadzi droga dobra o małym ruchu. Dlatego Sandomierz wita nas stosunkowo łacno. Tam mamy piękny rynek i procesję przebranych mieszkańców w strojach z byłych epok. Zatrzymujemy się tam, by pozwiedzać.

 

 

Przemyśl to miasto kościołów.

 

Za Zwoleniem „niemal zwalił nas z nóg” po lewej stronie drogi leżący zajazd-hotel Coloseum. To taka wariacja architekta z fantazją śródziemnomorską w stylu zakopiańsko-mauretańsko-rzymskim.

 

 

 

Przemyśl powitał nas dobrą pogodą, przepiękną starówką na zboczach gór i licznymi kościołami. Następnie już dwoma autami podążyliśmy prosto w Bieszczady. Aut spisywały się świetnie na licznych wąskich drogach. Szczególne pochwały należą się zawieszeniom obu pojazdów, mimo iż różne, bo jedno z nich zestrojone sportowo, drugie komfortowo dawały sobie radę z podziurawionymi nawierzchniami bieszczadzkich dróg.

 

 

 

Nad starym miastem góruje zamek, a na jednym z placów jest piekny pomnik Jana Pawła II.

 

 

Niewątpliwy kłopot sprawiały wąskie nawierzchnie między polami i łąkami, gdzie z trudem mijają się dwa auta osobowe. Często musieliśmy zjechać z drogi ryzykując wjazd w grząska, bagienną trawę. Prowadzenie samochodu w takich warunkach, szczególnie nocą wymaga skupienia. Tak więc być może dlatego operatorzy sieci komórkowych bardzo rzadko rozstawili przekaźniki sygnału i rozmowy telefoniczne nie rozpraszały naszej uwagi. Nie warto też było słuchać radia czy muzyki z płyt CD. Szum lasu i śpiew ptaków był najmilszym z dźwięków.

 

 

Za to widoki na panoramę Bieszczad były przednie i wynagrodziły trudy dość długiej 450 kilometrowej podróży. Oba auta spisywały się wybornie, nadają się na tak długą podróż. Turystyka motoryzacyjna to ich żywioł.

 

 

Pętlą bieszczadzką

 

Naszym celem oczywiście była pętla bieszczadzka, zarówno mała, jak i duża. Piękne widoki na Zalew nad Soliną najciekawiej prezentują się ze strony południowej, z miejscowości Zawóz, do której biegnie niezwykle malownicza droga. To mała typowo nastawiona na turystów miejscowość.

 

 

 

 

Zapora solińska wzbudza duży respekt gdy patrzymy zarówno z dołu, jak i z góry. To naprawdę duży obiekt zbudowany jeszcze w latach 60-tych. Widoki przednie. Po objechaniu ich wracamy do „Trójcy”, naszych domków drewnianych, w których jest bardzo przytulnie. Następnego dnia zwiedzamy okoliczne lasy i małe górskie miejscowości. Byliśmy także w młynie-muzeum i kupiliśmy mąkę żytnią. Niemal sportowy, sztywno zawieszony zielony Leon SC FR spisywał się zadziwiająco dobrze, nie męcząc zbytnio na nowo wyasfaltowanych, a często poszerzonych górskich drogach. Nieco bardziej miękko zawieszony, pojemny, czerwony Leon ST TDI na górskich drogach spokojnie dotrzymywał mu kroku, gdyż jego wysokoprężny motor ma dużo większy moment obrotowy. Jazda tym tandemem była wielką przyjemnością.

 

W Arłamowie przetrzymywano Lecha Wałęsę i Prymasa Tysiąclecia


 

 

Ku domowi

 

Droga powrotna to już rzecz trywialna. Drużyna czerwonych pojechała niemal tą samą trasą, omijając tylko Przemyśl. Droga mało zatłoczona, tylko bliżej stolicy ruch jakby nieco większy.

Drużyna zielonych również tą samą co poprzednio trasą, trafiając na korek, duży korek przed rondem w Kołbieli.

 

 

SEAT pokazał, iż ma doskonałe samochody do wymagających i trudnych podróży i wypraw. Nam jechało się doskonale. Aż korciło, by mocniej przycisnąć, ale rozsądek w trudnym, górskim terenie zwyciężył.

 

Tekst i zdjęcia; Grzegorz Traczewski i Mirosław Wdzięczkowski

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ;

TYDZIEŃ PRĘDKOŚCI W BONNEVILLE

YETI ZDOBYWA BIESZCZADY

 
Designed by vonfio.de