Home Podróże sentymentalne W WESTERNOWYM STYLU
W WESTERNOWYM STYLU PDF Drukuj Email
Wpisany przez Mirosław Wdzięczkowski   
czwartek, 28 lipca 2011 22:06

 

Volvo zdobywa dziki zachód

 

 

 

W historii podbojów amerykańskich dzikich prerii nie ma nazwisk jednoznacznie kojarzonych ze Skandynawią. Raczej potomkowie Irlandczyków, Brytyjczyków, bądź Hiszpanów. Czas, by jakiś Szwed zapisał się na kartach historii. Ruszamy na podbój dzikiego zachodu...


 


 

... To wyzwanie w sam raz dla auta z napędem na cztery koła, doskonale działającą klimatyzacją i luksusowym wyposażeniem wersji Ocean Race modelu XC90. To samochód bardzo popularny wśród amerykańskich rodzin. Bryluje w sprzedaży w swoim segmencie. W Polsce także dużo ich widać na drogach. Lecz nie w wersji Ocean Race. To najbardziej prestiżowy i luksusowy model marki. Nawiązuje do okołoziemskich regat oceanicznych, których Volvo jest twórcą i patronem.


Ruszamy wprawdzie nie słynną drogą 66, lecz nie mniej znaną krajową siódemką. Słynie z niezliczonych radarów, oraz silnie „agresywnych niedźwiedzi” w czarnym Renault Megane Maxi. U nich każdy mandat to prywatny pokaz wideo.

Ruszamy nie z Nowego Yorku, lecz z Nowego Dworu Mazowieckiego. To niemal to samo.


Silnik V8 4,4l o mocy 315 KM pracuje niezwykle cicho. Jest bardzo dynamiczny i sprawny w całym zakresie obrotów. A skrzynia biegów to marzenie. Jeździlem już kilkoma Volvo z tą skrzynią automatyczną. Mimo iż za automatami nie przepadam, to tu mamy wyjątek. To skrzynia inteligentna, która dostosowuje się do temperamentu kierowcy, zmieniając biegi zawsze w odpowiednim momencie. Nie trzeba korzystać z manualnego trybu zmiany biegów. Automatyczna klimatyzacja dostosowuje temperaturę we wnętrzu dla każdego z pasażerów oddzielnie. Duża ilość schowków pozwala ukryć wszystkie mapy, długopisy i inne drobne przedmioty. Doskonale brzmi system audio, jak w zaciszu domowym. Oczywiście w aucie możemy czuć się bezpiecznie jak w Volvo. Firma jest prekursorem filozofii budowy aut z uwzglednieniem zasad bezpieczeństwa oraz ergonomii i ma z tym nadal związanych wiele planów. Standardem u szwedów jest siedem, lub nawet dziewięć poduszek powietrznych.


 

 

Mrongoville

 

 

Bez przeszkód i zmęczenia dojeżdżamy do słynnego z muzyki country Mrągowa. Miasta, które ponadto kojarzy się z dzikim zachodem poprzez oddane do użytku niedawno miasteczko westernowe Mrongoville. Mrągowo ma wielu zacnych obywateli, między innymi znany nie tylko na dzikim zachodzie Korneliusz Pacuda, prezenter muzyczny jest jego honorowym obywatelem. W miasteczku westernowym oczekuje na nas Marshal pan Rafał Drężek.

Przyjeżdzamy i widzimy na pięknej skarpie kilka zabudowań niemal żywcem przeniesionych z dzikiego zachodu. Mimo ujemnej temperatury i śniegu z góry miasteczko wygląda niezwykle ciekawie. W lato musi być jeszcze bardziej atrakcyjnie. Jest stara lokomotywa, która wyglada prawie jak ta linii Union-Pacific. Oczywiście nie może zabraknąć Saloonu i biura Sheriffa z aresztem. Jest także bank, na który możemy swobodnie napadać, bo nie ma tam pieniędzy. Domki traperów, służące jako pokoje gościnne, oraz cmentarz, w którym najstarsze nagrobki mają datę z pierwszej połowy XIX wieku. Tam leżą ci, którzy byli niegrzeczni i sheriff musiał ich uciszyć. Sprawiedliwosć i porządek musi być.

 

 

Spotykamy w Saloonie Marshala Rafała Drężka. Pytamy skąd wziął się zamysł miasteczka z dzikiego zachodu?

 

 

Zamysł rodził się przez wiele lat podczas pikniku country. Organizatorzy wpadli na pomysł, aby ten czas pikniku wydłużyć. By to wybudować powstawaly projekty wstępne. Sprawę postawiono na sesji Rady Miasta, pojawiła się możliwość wykorzystania funduszy unijnych na turystykę. Dostaliśmy 4,5 miliona złotych. W roku rozpoczęcia budowy stanowiło to 70% inwestycji.

 

 

Kiedy otwarto miasteczko?

 

 

4 lipca 2008 roku w Dzień Niepodległości USA. Nawet był zaproszony ambasador tego kraju.

 

 

Dla kogo stworzono Mrongoville?

 

 

Staramy się, by wszystko było w klimacie Dzikiego Zachodu. Stworzono to dla miłośników country i ludzi, którzy pragną inności. Ostatnio miasto dostało nagrodę Polskiej Organizacji Turystycznej za produkt turystyczny, czyli piknik country i miasteczko westernowe.

 

 

Na jakie atrakcje można tu liczyć?

 

 

Mamy jazz club, city hall, domy traperskie, rancho farmera, saloon, mexico bar, sheriff office. W sezonie letnim planujemy atrakcje turystyczne, pokazy z życia Dzikiego Zachodu, pokazy taneczne. Organizujemy eventy, przyjęcia wieczorne. Planujemy rozwijać kopalnię złota, gry i zabawy dla dzieci, zawody westernowe i rodeo. Będziemy rozwijać infrastrukturę. Powstanie motel, ośrodek jeździecki. Chcemu zrobić to na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego.

 

 

Jak udaje się zachować porządek w mieście na Dzikim Zachodzie?

 

 

Jak dotąd aresztantów było niewielu, zejść też niewiele. Miasteczko jest nowe, rozrasta się.

 

Wyciągnąłem broń, doszło do strzelaniny z sheriffem. Za ten niecny czyn wylądowałem za kratkami.

 

 

Czy linia kolejowa będzie rozwijana?

 

 

Myślimy o tym. Narazie mamy stację kolejowa i starą lokomotywę, w której można nawet rozpalić w kotle. Szukaliśmy ciuchci. Jeden pracownik gdzies coś widział. Lokomotywa stała w byłej masarni GS-u. Miala służyć jako wytwórca pary, dostaliśmy ją, zorganizowaliśmy transport przez Stowarzyszenie Miłośników Pojazdów Militarnych i Zabytkowych Huzar z Mrągowa, z którym stale współpracujemy przy organizacji różnych imprez. Chcemy by w przyszlości możnabyło jeździc po krótkiej trasie kolejowej.

 

 

Jak Panu podoba się Volvo XC 90?

 

 

Bardzo mi się podoba. To bardzo luksusowe auto, zupełnie w stylu obecnego Dzikiego Zachodu. Trochę by je przemalować, gwiazdę szeryfa namalować i szeryf by się przesiadł na konie mechaniczne.

 

 

Zaczyna padać śnieg, jeździmy Volvo po miasteczku. Pan Rafał opowiada nam wiele ciekawostek, pokazuje nam swoje miejsce pracy czyli biuro szeryfa. Jest tam miejsce, w którym mogę się znaleźć, gdy wystąpię przeciw prawu czyli areszt. Wyciągamy broń i stajemy naprzeciwko siebie w pojedynku, na szczęście bezkrwawym. Za tan akt przemocy zostaję wtrącony do aresztu, w którym siedzieli najwięksi przestępcy w dziejach Mrongoville. Siedzę na zbitej z czterech desek trumnie. Do domu grabarza nie zaglądamy z przyczyn oczywistych, ale za to mexico bar kusi tequilą i kuchnią tex-mex. Bardzo lubię kuchnię meksykańską i wyżej wymieniony napój, ale z napitku tego nie można skorzystac nawet na Dzikim Zachodzie, gdy jeździ się Volvo. Tu pan Rafał opowiada nam o lokalnej nalewce zwanej niedźwiedziówką. To spirytus z miodem i ziolami. Z tych samych powodów skosztowanie go musimy odłożyć do następnego razu. Mrągowo nawet w herbie ma łapę niedźwiedzia. Pan Rafał opowiada także o niesamowcie dobrej atmosferze do rozwoju miasteczka we władzach miejskich, wśród radnych, mieszkańców, gości pikniku country. Mieszkancy się utożsamiają z tą kulturą, nic dziwnego, przez pikniki miasto zostalo rozsławione nie tylko w kraju. A teraz do tego dolącza miasteczko westernowe.


 


Przed biurem sheriffa pojawiają się jeźdzcy na koniach w strojach z Dzikiego Zachodu, a są to piękne dziewczyny. Volvo doskonale wkomponowuje się w klimat tego miejsca i świetnie wygląda na tle pięknych zwierząt. Jedziemy po śniegu stromo pod górę do wioski indiańskiej. Napęd na cztery koła doskonale spisuje sę na śliskiej nawierzchni pod górę. Niestety na zimę indianie opuścili wioskę udając się w cieplejsze strefy klimatyczne.

Zwiedzamy wszystkie miejsca, korzystając z gościnności Marshala i jego arcy ciekawych opowieści. Dostałem gwiazdę sheriffa i certfikat jego zastępcy. Mogę ścigać przestępców. Lecz nie jeżdżę konno, do tego użyłbym Volvo, żwawo pomykając przez prerie.

Pojawiają się w starych pojazdach miłośnicy ze stowarzyszenia Huzar. Jedziemy zobaczyć kolekcję ich pojazdów militarnych. Jest naprawdę imponująca.

 

Obiad w stylu country i możemy wracać, a śnieg coraz bardziej pada. Volvo ani przez chwilę na bardzo śliskich drogach nie dało nam do zrozumienia, iż może nas zawieść. Porusza się pewnie, aczkolwiek żwawo. Szokiem dla mnie jest, iż przy spokojnej jeździe można spalić poniżej 10 l/ 100km. Gdy postanowimy jechać bardzo dynamicznie, możemy spodziewać się zużycia nawet grubo ponad 16 litrów. Lecz autem tej marki nie wypada jeździć w sposób sportowy. Ono służy do jazdy bardziej dystyngowanej, grzecznej. Tak więc spokojnie opuszczamy dziki zachód. Jedno jest pewne, indianie w drodze powrotnej nas nie napadną, prędzej radarowcy, ale będziemy czujni.

Mrongoville jest kontynuacją zainteresowania Mrągowa muzyką country. O historii Country Picnic Mrągowo opowiada Korneliusz Pacuda z radiowej trójki; - Nie byłoby pikników w Mrągowie gdyby nie stan wojenny, a konkretnie wojsko ludowe. Ono to wybudowało amfiteatr nad jeziorem Czos, w czynie społecznym oczywiście. Nie byłoby pikników country, gdyby nie Telewizja Polska. Reżyser Zbigniew Proszowski wybrał miejsce pod amfiteatr i naszkicował jego plany. Wtedy władze miasta podchwyciły z entuzjazmem pomysl na wielki festiwal w Mrągowie. Naczelnik miasta Antoni Chudy wiedział, że to po prostu dar niebios. Do Mrągowa zaczęły zjeżdżać tłumy fanów z całej Polski.

 

O wnętrzu auta

 

Volvo w tej limitowanej serii Ocean Race zastosowało w tapicerce wstawki ze sznura i płótna żeglarskiego, wysokiej klasy skórę typu nappa i nie spotykane niemal w samochodach przeszycie tapicerki typu zig-zag. Jest ono używane przy szyciu żagli.

 

 

Tekst i zdjęcia; Mirosław Wdzięczkowski i Małgorzata Frank

Zobacz także:

 

VOLVO XC60 T5

VOLVO C30 T5

SUZUKI W BIAŁOWIEŻY

YETI ZDOBYWA BIESZCZADY



SUZUKI W BIAŁOWIEŻY


 



 

 

 
Designed by vonfio.de